PAN TADEUSZ MARCINKOWSKI – Zielona Góra
W zielonogórskim oddziale Towarzystwa Miłośników Lwowa, można nabyć przepiękną książkę, której autorem jest zielonogórzanin – pan Tadeusz Marcinkowski
,,Skarby pamięci” to barwna opowieść o życiu autora, któryurodził się w Łucku, a w 1945 roku przyjechał do Zielonej Góry.
…………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Pan Tadeusz zmarł 29go sierpnia 2016 roku
Wywiad z panem Tadeuszem Marcinkowskim – Na straży pamięci
——————————————————————————————————————————————————
PAN MARIUSZ OLBROMSKI
Majowa podróż Pana Mariusza Olbromskiego po kresach zachodnich – Zielona Góra, Żary, Świebodzin…
PAN MARIUSZ OLBROMSKI – Przemyśl
Mariusz Jerzy Olbromski z wykształcenia polonista, filolog klasyczny, muzealnik; autor wielu znakomitych książek o Kresach: „Dwie podróże”, „Niepojęte, niewysłowione”, „W poszukiwaniu zagubionych miejsc”, „Poemat jednej nocy”, oraz „Lato w Krzemieńcu. Legendy znad Ikwy”, jak również albumu będącego zarazem zarysem historii literatury „ Śladami słów skrzydlatych. Pomniki pisarzy i poetów polskich na Kresach południowych dawnej Rzeczypospolitej”. Mariusz Jerzy Olbromski jest członkiem warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie z siedzibą w Londynie, wielokrotnym laureatem Ogólnopolskich Konkursów Literackich „ U progu Kresów”. Jest współredaktorem kwartalnika „Lwowskie Spotkania”. Przez ostatnie dwadzieścia lat publikował w prasie lwowskiej („Gazeta Lwowska”, „Kurier Galicyjski” i we wspomnianych „Spotkaniach Lwowskich”), a także krajowej (m.in. w lubelskich „ Kresach” i „Akcencie”, w „Arce” i w „Roczniku Lwowskim”), w londyńskim „Pamiętniku Literackim”. Był pomysłodawcą i głównym organizatorem wielu istotnych dla środowisk polskich na Kresach imprez kulturalnych. To między innymi: Festiwale Kultury Polskiej we Lwowie, Dni Zbigniewa Herberta we Lwowie, Konkursy Literackie im. Kazimierza Wierzyńskiego dla Polaków na Ukrainie, Dni Franciszka Karpińskiego w Stanisławowie i Kołomyi. Jest jedną z osób, która przyczyniła się do powstania Muzeum Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu na Ukrainie, gdzie od kilkunastu lat co roku we wrześniu organizuje „Dialog Dwóch Kultur” – spotkania pisarzy, artystów i naukowców polskich i ukraińskich. W ubiegłych latach angażował się też w utworzenie Muzeum Józefa Conrada-Korzeniowskiego w Berdyczowie koło Żytomierza na Ukrainie.W Przemyślu, gdzie pisarz mieszka i tworzy, doprowadził do wybudowania nowoczesnego i okazałego gmachu Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej ( pierwszy po II wojnie światowej wzniesiony od podstaw gmach muzealny w Polsce ), utworzenia Muzeum Historii Miasta Przemyśla oraz unikalnego Muzeum Dzwonów i Fajek.
My poznaliśmy się z panem Mariuszem dawno temu, kiedy jeździliśmy na Ukrainę z pierwszymi transportami. Nie ma przypadków, więc nieprzypadkowo trafiliśmy do Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, gdzie wtedy dyrektorem był pan Olbromski. Tak zaczęła się nasza Przyjaźń. Lata współpracy, pomoc pana Mariusza w przekazywaniu darów do Lwowa i chwile w Przemyślu między pociągami, a marszrutkami – o Poezji i Kresach. Spotkania we Lwowie i Krzemieńcu. Znajomość z panią Ireną Sandecką. Ogromna życzliwość pana Mariusza dla nas i naszych poczynań, w wielu trudnych momentach była i jest dla nas bezcenna…
Fragment recenzji zbioru wierszy – ,,Róża i kamień,,
Róża i Kamień. Podróże na Kresy (Londyn-Przemyśl-Rzeszów 2012) to kolejna książka poetycka Mariusza Olbromskiego, polonisty, muzealnika, ale także wrażliwego mistrza słowa. Zgodnie z podtytułem prezentowany zbiór wierszy można potraktować jak poetycki przewodnik po Kresach, krainie, z którą poeta jest związany w sposób szczególny. Jak podkreślił w posłowiu Jan Wolski poetyckie podróżowanie Olbromskiego to bezwzględna konieczność. To z jednej strony opisywanie uroku kresowego krajobrazu, zapisywanie nostalgii towarzyszącej podróżom na Wschód, ale także obszerny dokument przeżyć wewnętrznych, bowiem „wszystko co ujrzałem nie pozwala milczeć” (Róża i kamień). [Jolanta Załęczny]
Niżej fragmenty ostatnio wydanego zbioru – ,,Róża i kamień,,
Spotkanie
Ktokolwiek stanie tu na lwowskim bruku
zadrży mu serce od głosów przeszłości,
tkwiących w kamieniach, zapisie natchnienia,
tych, co zawarły świetnie kształt piękności:
płomień, który nie niszczy, lecz tworzy.
Zaduma spłynie w cieniu Mickiewicza,
któremu Geniusz niesie harfę szczerozłotą
grającą wciąż inaczej o świcie, o zmierzchu,
ale na nutę zawsze czystą i dziwnie wysoką
jak maszt kolumny zdążający w niebo
z gniazdem latarni otwartej szeroko
na cztery strony miasta ‒ nowe widnokręgi.
Bo praca ducha trwa i czas przenika,
w pot, trud, w codzienne życie zatopiona.
Raz obudzona ‒ nie przepadnie nigdy.
Będzie zachwycać, wciąż uczyć. I wołać.
Ku nowym pokoleniom otwierać ramiona.
Z mgieł ku słońcu
Przy grobie ‒ łask krynicy ‒ latami
trwali wierni na Cmentarzu Janowskim,
przy drugim znów na Łyczakowskim,
aż w Rzymie nastał dzień idący wolno
z białej zasłony mgieł ku słońcu.
Już świtem huczał morzem głosów
przed bazyliką świata plac ogromny.
Znad Tybru mewa wolno nadleciała
zjaśniały pinie nad portykiem drżące,
majestat złota włożyły posągi.
I szły i szły narody kontynentów
z flagami ‒ wielkie rzeki kolorowe ‒
by poznać jak rozmawiał z Niebem
nieustannie Arcybiskup Lwowski;
jak nogą był chromemu, a okiem
ślepemu, na proch się ścierał drogą
miłosierdzia idąc Gorazdowski *
Dźwięk dzwonów leciał wokół globu
trzepotem niewidzialnych skrzydeł
i śpiew się modlitewny zrywał
w słoneczny lazur radość unoszący…
Bo to, co w sercu czasem skryte,
samotne, czyste niczym diament,
bolesne, jak wyboru drogi trudne,
w mgłach czasu, zda się, że zgubione
może odkryte być cudownie.
……………………………………………………………………………………………………………….
*Abp lwowski Józef Bilczewski i ks. Zygmunt Gorazdowski zostali kanonizowani 23 października 2005 roku.
Gdy lecą kasztany
Przed operą w szachy grają emeryci,
a pod nimi nurt podziemny przepływa.
Dobrze w słońcu września podumać,
gdy kastaniety kasztanów stukają,
tak błogo gdy Pełtwi nie widać.
Czarna dama z białym waletem tańczą,
a scena po scenie w teatrze się toczy.
Apollo z kurtyny utkanej mitem,
patrzy tu wprost każdemu w oczy.
Wartko nurt rzeki niewidnej przecieka,
tutaj muzy antyczne barwnie dumają.
Sybilla z dymów ulotnych wciąż wróży,
lecz iskry słów wieszczych, niejasnych,
w mroku spraw zwykłych znikają.
Fala pojazdów tak szybko przebiega,
Skamander lwowski szybko się toczy
‒ ach jeszcze ‒ jeszcze ‒ zaczerpnąć
na nowo ze źródła Aretuzy by może
wzruszać tylko zastygłe powietrze,
na wiatr rzucać zgłoski.